Zapraszam Cię do wysłuchania mojej rozmowy z Janiną Bąk. Komendantem komedii w janinadaily.com. Demonem prezentacji. Wirtuozem statystyki na Trinity College w Dublinie. Umie liczyć, opowiadać i opowiadać o liczeniu.
Zapraszam Cię również na moje szkolenie Email Marketing Master Class więcej informacji znajdziesz na: https://www.pawelsala.pl/szkolenie-otwarte/
Jeśli chcesz wiedzieć:
- jak łączyć uczenie statystyki z byciem influencerką
- na co zwracać uwagę w tworzeniu treści w internecie
- jak tworzyć wartościowe ankiety
- dlaczego nie można ufać „surowym” liczbom
To ten odcinek z pewnością jest dla Ciebie! – Zapraszam
Janinę Bąk poznałem podczas jednej z konferencji marketingowych, na której odpowiadała o badaniach ankietowych. Przyznam szczerze w tamtym czasie nie byłem wielkim fanem takich badań. Natomiast po wysłuchaniu prelekcji Janiny, stwierdziłem że muszę się zreflektować nad swoim punktem patrzenia. Zaprosiłem Janinę, żeby podzieliła się z Wami swoją wiedzą na temat badań ankietowych. Natomiast rozmowa potoczyła się znacznie dalej. Rozmawialiśmy o tym jak lepiej patrzeć na dane, którymi dysponujemy w firmach, tak aby nie wprowadzały nas w błędy poznawcze. Poruszyliśmy także temat społeczności i to jak Janina buduje ją wokół swojej marki, gdyż Janina jest także blogerką lifestylową, chociaż myślę, że Janina sama dla siebie tworzy pewną kategorię bycia blogerką czy influencerką.
Subscribe podcast Email [i] Marketing: iTunes | Android | Spotify | Google Podcast| Player.fm
Listen to „EiM 025 – Jak robić badania i nie tylko – rozmowa z Janiną Bąk” on Spreaker.
- możesz bezpośrednio pobrać plik
- jeżeli używasz iPhona, iPada lub Maca znajdziesz go w iTunes
- jeżeli używasz urządzeń z Androidem możesz go zasubskrybować tutaj lub skorzystaj z Player.fm
Jeżeli uważasz, że gdzieś jeszcze powinienem go udostępnić – proszę daj znać w komentarzu.
Dla wszystkich którzy wolą wersję video – zapraszam na kanał Youtuba FreshMaila. Proszę nie zapomnij także o subskrypcji, aby nie uleciało Ci żadne nowe nagranie.
Transkrypt podcastu
EiM 025 – Jak robić badania i nie tylko – rozmowa z Janiną Bąk
Janina: Janina Bąk
Paweł: Cześć z tej strony Paweł Sala i podcast email i marketing, z którego dowiesz się jak prowadzić swoje działania biznesowe i marketingowe. Na wstępie muszę Was bardzo przeprosić za to, że tak długo milczałem. Ostatnie dwa miesiące byłem pochłonięty przygotowaniem pierwszego dwudniowego szkolenia Email Marketing MasterClass. To szkolenie przygotowałem z myślą o wszystkich tych, którzy chcą zwiększyć skuteczność swojego email marketingu. To szkolenie ma charakter kameralny, tak aby wszyscy uczestnicy mogli podzielić się swoimi wyzwaniami związanymi z email marketingiem i aby nie zabrakło nam czasu na omówienie każdego jednego przypadku. Jeśli chcesz zwiększyć skuteczność swoich działań email marketingowych zapraszam Cię bardzo gorąco na moje szkolenie, które odbędzie się 17 i 18 września 2019 roku w Warszawie. Wejdź na stronę www.pawelsala.pl/szkolenia-otwarte i zapisz się na szkolenie. Jeśli nie pasuje Ci ten termin lub słuchasz podcastu po wrześniu 2019 roku, nic nie szkodzi możesz wejść na stronę i zobaczyć kiedy odbędą się kolejne edycje szkolenia, lub zostaw swój adres mailowy, odezwę się do Ciebie z informacją o nowych terminach.
________________
Paweł: Zapraszam Cię do wysłuchania mojej rozmowy z Janiną Bąk. Janinę poznałem podczas jednej z konferencji marketingowych, na której odpowiadała o badaniach ankietowych. Przyznam szczerze w tamtym czasie nie byłem wielkim fanem takich badań. Natomiast po wysłuchaniu prelekcji Janiny, stwierdziłem że muszę się zreflektować nad swoim punktem patrzenia. Zaprosiłem Janinę, żeby podzieliła się z Wami swoją wiedzą na temat badań ankietowych. Natomiast rozmowa potoczyła się znacznie dalej. Rozmawialiśmy o tym jak lepiej patrzeć na dane, którymi dysponujemy w firmach, tak aby nie wprowadzały nas w błędy poznawcze. Poruszyliśmy także temat społeczności i to jak Janina buduje ją wokół swojej marki, gdyż Janina jest także blogerką lifestylową, chociaż myślę, że Janina sama dla siebie tworzy pewną kategorię bycia blogerką czy influencerką. Zapraszam Cię bardzo gorąco do wysłuchania całej rozmowy.
Paweł: Cześć, witam Cię w kolejnym podcaście, wideocaście email i marketing. Dzisiaj moim gościem jest Janina Bąk i będziemy rozmawiać, no właśnie, mieliśmy rozmawiać o badaniach ankietowych, a wyszła nam rozmowa o budowaniu społeczności, o tym, jak komunikować się ze swoimi społecznościami i jak popatrzeć na liczby, aby nas za bardzo nie wprowadzały w błąd. Zapraszam Cię bardzo gorąco do wysłuchania całej rozmowy.
Paweł: Cześć Janina, dzięki za przyjęcie zaproszenia.
Janina: Cześć Paweł.
Paweł: Słuchaj, myślę, że raczej Cię wszyscy, przynajmniej moi słuchacze i widzowie, powinni kojarzyć, natomiast zazwyczaj pytam osoby, które zapraszam, jakbyś tak mogła siebie scharakteryzować w trzech zdaniach.
Janina: W trzech zdaniach?
Paweł: Dobra, nie będę tego liczył, tak? Ale tak powiedzieć dwa słowa o sobie.
Janina: Tak zawodowo czy czym się zajmuję? Bo ja widzisz, z jednej strony jestem żoną i to sprawia, że wiem wszystko i na każdy temat.
Paweł: Okej.
Janina: I mój mąż mówi też, że wiem wszystko zawsze najlepiej. Ale twierdzi, że to nie jest komplement. Więc…
Paweł: Ja go rozumiem. Ja go bardzo rozumiem. Wy chyba jakieś szkolenie przedmałżeńskie wszystkie przechodzicie, ale to tam…
Janina: Tak jest, no.
Paweł: Tak jest.
Janina: Więc tu będę silnym autorytetem we wszystkim o co mnie spytasz.
Paweł: Super.
Janina: Zawodowo co jeszcze robię? A, uczę sobie statystyki, głównie uczę studentów, teraz już uczę i studentów, i marketerów, i farmaceutów, generalnie świat, jak nie popełniać takich prostych błędów wnioskowania i myślenia o liczbach. No i piszę bloga o jakichś tam… o tym, że mój mąż kocha kiełbasę albo że przydarzyło mi się coś głupiego na lotnisku. Takie ważne rzeczy.
Paweł: Bardzo. Ja Ci powiem, że właśnie od tego bloga moglibyśmy zacząć.
Janina: Dobra.
Paweł: Bo ostatnio sobie leżę w łóżku, obok leży moja żona i…
Janina: To jest dobra historia.
Paweł: Tak, ale to nie będzie tego finału, bo… znaczy jakiś finał będzie. W każdym razie leżymy sobie w łóżku, i moja żona, jak nie może zasnąć… aha, między nami nasz synek, bo go tak trzeba czasem ululać, jak ma jakiś koszmar. No i ja sobie tam jakiś podcast czy coś zarzucam na słuchawkach, a widzę, że moja żona… znaczy moja żona czyta różnego rodzaju… ona nie jest social mediowa, ona nie jest w ogóle marketingowa, absolutnie korpo świat, logistyka. No i sobie czyta jakiegoś tam bloga, tak? No i nagle tak zerkam, żeby dać jej całuska, i patrzę, JaninaDaily, mówię u. A czemu czytasz Janinę? Skąd w ogóle… jak trafiłaś? A no bo gdzieś na forum ktoś powiedział, że tu jest taki fajny… mówię wiesz, bo to jest taka moja koleżanka, na konferencjach razem…
Janina: Tak jest.
Paweł: A, dobra, to nie wiedziałam. I to już jest drugi raz, kiedy tak ją złapałem na tym, że poznaje ludzi marketingu, ale nie od strony marketingu. Więc tak mówię okej, dobra, ciekawie to się składa. I tak sobie potem pomyślałem, no właśnie, bo czy Ty jesteś bardziej blogerką slash influencerką, czy bardziej marketerką, czy coach marketer to źle brzmi…
Janina: Coach marketer…
Paweł: Dobra, edukatorem marketerów. Jak bardziej byś się postawiła, jakbyś dzisiaj miała się zdefiniować? Ja wiem, że ta waga tak…
Janina: No właśnie jakbym miała to liczyć, bo widzisz, zależy jak to zmierzymy, ale jakbyśmy to mieli mierzyć czasem i proporcją zarobków, no to jestem głównie marketerem czy tam edukatorem. Coacha to tam na półkę odstawiam.
Paweł: Ja wiem, to takie faux pas, przepraszam bardzo.
Janina: Zaraz będziemy się obrażać wzajemnie, ale jestem wciąż tą influencerką i bardzo to lubię, dlatego że wiesz, no ludzie, którzy się tym nie zajmują na co dzień, a nawet ci, którzy się zajmują, no głównie jest taka percepcja, że blogerzy i influencerzy to jest wszelkie zło tego świata. Jakby wrzucamy wszystkich do jednego worka, więc tam nieważne, co ja robię w Internecie, jeśli robię to samo, co nie wiem, patostreamerzy albo laski, które się fotografują w obozach zagłady, to jestem tak samo głupia. I ja zawsze tłumaczę ludziom, że okej, ja jestem influencerką, jestem z tego dumna, bo to nie tylko chodzi o to, że nie wiem, jeśli używam jakiejś szminki i ją lubię, to ją sprzedam. Ale to też polega na tym, że jeśli na przykład ktoś do mnie napisze, że potrzebuje krwi dla dziecka, to jak ja o tym napiszę, to następnego dnia, po dwudziestu czterech godzinach, już będziemy mieć sto litrów tej krwi.
Paweł: Znajdzie się.
Janina: Więc zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności. Zdaję sobie sprawę z tego, że dzieje się w tym świecie influencerskim dużo takich rzeczy, których się nie powinno dziać, ale myślę, że no lubię tak o sobie myśleć, że może mam jakiś wpływ na ludzi. Mam nadzieję, że dobry. Bo w sumie nie wiadomo.
Paweł: Uczysz studentów to musisz mieć jakiś wpływ dobry, jeśli Cię słuchają, a pewnie Cię słuchają.
Janina: Nie, nie słuchają. Studenci, co Ty?
Paweł: Nie? A wiesz co, Ciebie trudno nie słuchać. To tak… znaczy nie wiem, jak…
Janina: Bo jestem głośna, to prawda. To pomaga.
Paweł: Zwłaszcza, gdy się śmiejesz, tak? Tylko pytanie, jak to na zajęciach wygląda, tak?
Janina: To ja się śmieję z własnych dowcipów.
Paweł: Tak jest najlepiej.
Janina: Nie?
Paweł: To takie zakochałem się w sobie i z wzajemnością, i to też dotyczy poczucia humoru, i myślę, że wtedy jesteśmy tacy naprawdę super.
Janina: Nie?
Paweł: No i tak ma być, no. Chociaż miałem nie wchodzić w autorytarne… to Ty dzisiaj miałaś być autorytarna bardziej taka.
Janina: Bo jestem żoną, tak.
Paweł: Ja wiem, tak. W każdym razie, natomiast powiedz mi, bo masz społeczność tą związaną wokół bloga, no i bloga prowadzisz już od jakiegoś czasu, natomiast w świecie marketingu, ja przynajmniej, bo my się spotkaliśmy na… z dwa lata temu?
Janina: Dwa lata temu, no.
Paweł: Dwa lata temu na I Love Marketingu. I teraz pytanie, czy te dwie społeczności, które wokół Ciebie się tworzą, one się Twoim zdaniem jakoś tam przeplatają, czy one się wykluczają, czy… no bo to jednak jest zupełnie jakby inny świat. Tutaj foczki, a tu rozmawiamy o regresji liniowej. Ja wiem, znaczy to pięknie potrafisz połączyć.
Janina: O Jezu, teraz się podjarałam, jak powiedziałeś regresja liniowa.
Paweł: No ja wiem, wiem.
Janina: A jaka jest Twoja ulubiona regresja?
Paweł: I to jest już podchwytliwe pytanie.
Janina: Nie, bo ja… moja chyba logistyczna.
Paweł: A to tej nie znam akurat.
Janina: Nie znasz?
Paweł: Nie, ale to co, ona idzie jakoś tak bardziej…
Janina: Tak, ona ma taki kształt, ale generalnie, jak zmienna zależna jest zdarzeniem zero jeden, to wtedy masz regresję logistyczną.
Paweł: Okej, to ja… widzisz, ja ze statystyką to nie aż tak bardzo, natomiast…
Janina: Wszystkiego Cię nauczę.
Paweł: Super. Ja liniowo tak, natomiast generalnie regresja liniowa tak, natomiast problem mam taki, że ja rozumiem to dygresja do marketingu, do błędów marketingowych.
Janina: No i tak.
Paweł: Miałem swojego czasu taką osobę, z którą współpracowałem, no i mówię słuchaj, to, że to nam tak rośnie, to nie znaczy, że to tak zawsze będzie. Ale dlaczego? Przecież jest regresja liniowa. Ja mówię słuchaj, wiesz, ja ze statystyką to nie jestem aż tak dobry, ale to się nie ciągnie tak w nieskończoność, bo tam się…
Janina: Ale ze zdrowym rozsądkiem.
Paweł: Tam się coś wydarzy…
Janina: Tak.
Paweł: I to się da prognozować do pewnego poziomu. Nie, nie, tak będzie. Zobaczymy. No i ta osoba potem już nie pracowała. To znaczy nie u mnie, bo to było po stronie klienta, no i pytam, co się stało, on mówi, a no bo KPI nie dowiozłem. A ja mówię, a jak ty te KPI? Oni mieli w ogóle nie KPI, tylko OHR, czyli sobie de facto sami wyznaczali. To mówię, no boś sobie pociągnął, nie? A po co? Trzeba było powiedzieć tam poprawimy to tam nie wiem, o dziesięć procent, bo to było przewidywalne.
Janina: Tak.
Paweł: I wtedy dowozisz dwadzieścia i jesteś bogiem, a nie jakoś tak…
Janina: Tak.
Paweł: Natomiast dobra, wróćmy do tych…
Janina: Już zapomniałam, jakie było pytanie.
Paweł: Pytanie było, no bo Ty masz tam tych…
Janina: Aha.
Paweł: Marketerów, grupę marketerów wokół siebie i wokół tego, jak opowiadasz o statystyce, bo opowiadasz w sposób niezwykle… powiem tak, to tak jak profesor Vetulani opowiadał o mikrobiologii w sposób…
Janina: O, to najpiękniejsze.
Paweł: Ale to ja to tak traktuję. Opowiadał o neurobiologii i tego się słuchało pięknie, nawet jak nie miałeś pojęcia, co tam się w mózgu dzieje, to było wow, to tak Ty opowiadasz o statystyce i nagle Ty słuchasz, Ty czasem obrazisz mnie, w sensie mnie czy osobę, która… o kurde, ja taki błąd popełniłem, ale podchodzisz z takim jajem, że mówisz okej, dobra, nie jestem jedyny, trzeba to poprawić. I masz to środowisko, a po drugiej stronie masz to środowisko, no nazwijmy to stricte foczki, mój super mąż lub cokolwiek innego. I to jest ta sama grupa czy to się totalnie jakby… to zupełnie jakby są dwie Janiny. Jedna dla tej grupy, druga dla tej i jak tym zarządzasz?
Janina: Wiesz co, myślę, że trochę dwie, bo to było tak, że ja pisałam bloga i przez trzy lata mnie nikt nie czytał. I po trzech latach zaczęli mnie czytać. I powiedzmy, że w tym świecie zaczęłam już być rozpoznawalna. I później weszłam w świat marketingowy i znowu zaczynałam od zera. W sensie nikt nie wiedział, kim jestem, więc teraz jasne, czasem ci ludzie się zazębiają, czasem jak poruszam na blogu jakieś właśnie tematy związane ze statystyką, analityką danych, błędy we wnioskowaniu, to te same osoby lubią się do tego odnosić, ale myślę, że w gruncie rzeczy te dwie grupy lubią co innego. No, ale z drugiej strony, jak wrzucam jakieś swoje wystąpienia z konferencji marketingowych, to i jedni, i drudzy je oglądają, nawet jeśli nie zajmują się marketingiem i nie mają pojęcia, co to tam znaczy.
Paweł: Tak, bo to się ogląda po prostu z przyjemnością. Nie ma znaczenia… zresztą ja nie pamiętam, bo to chyba na którymś tam zeszłym InfoShare, bo Ty miałaś taki dziki tłum ludzi, no i mówię kurczę, ja się tam nie dopchałem, a potem ludzie wieczorem mówią, że a no bo Janina to miała świetne wystąpienie. No ja mówię, a o czym? Nie wiem, ale było świetne. Mówię okej, dobra. Wiesz, pewnie szkoda, że nie wiem, ale… to z Kamilem miałaś wystąpienie, no nie, wtedy?
Janina: Rok temu tak.
Paweł: Rok temu, rok temu.
Janina: W tym roku nie.
Paweł: Natomiast powiedz mi, jako osoba, która żyje ze statystyki czy z analizy, wiesz, co się wydarzyło po tych trzech latach, że nagle ludzie zaczęli się…
Janina: Oczywiście.
Paweł: Podzielisz się?
Janina: Paweł Tkaczyk.
Paweł: Okej. A bo on raz jakiś artykuł Ci podpisał.
Janina: Tak, ja się nie znałam wtedy z Pawłem osobiście. Jemu się wyświetlił, nawet tutaj gdzieś w sumie, nie wiem, jak wyświetlił mi się ten mój post i on go poshare’ował. I rzeczywiście tego samego dnia przyszło do mnie cztery tysiące ludzi. I oni po prostu zaczęli czytać, share’ować, taki efekt kuli śnieżnej. No, ale czasem się zastanawiam, co by było gdyby mnie wtedy Paweł nie odnalazł. Bo już byłam bardzo sfrustrowana, bo już pisałam przez trzy lata, nikt mnie nie czytał, to był taki przyrost bardzo niewielki, że już zaczęłam wątpić w siebie, że może się do tego nie nadaję, może ludzie nie chcą tego czytać, więc no czasem się zastanawiam, co by było gdyby, ale jestem wdzięczna za to, że gdzieś tam się skrzyżowały moje drogi z Pawłem.
Paweł: A nie czujesz, że to jest tak, że jak coś bardzo pragniesz, Jezu, wejdziemy na takie mityczne kurde, natomiast nie, bo tak opowiadasz, że zastanawiasz… że byłaś już jakby na skraju odporności swej i pojawia się Batman, i robi bum, i jest superbohaterem.
Janina: No dosłownie.
Paweł: Nie, no dosłownie. I ciach, leci do góry. Pamiętam, jak rozmawiałem z Michałem Szafrańskim, on opowiadał historię Patt’a Flynna, który też był na fazie zejściowej.
Janina: Tak.
Paweł: Nagle Michał wysyła mu bardzo wzruszającego maila, Patt leci do góry i potem de facto stają się funflami. I zastanawiam się, czy to nie jest tak, że jak coś chcesz, to nagle pojawia się coś, jakieś takie oportunity, szansa czy ktoś wyciąga tą rękę i kurde, nagle się robi coś niesamowitego.
Janina: Nie wiem, ja jestem trochę wdzięczna, że tak to się stało, bo to mi dało dużo pokory.
Paweł: Okej.
Janina: W sensie, że wiesz, jak zaczynałam, to miałam takie… miałam w sobie taką bezczelność, że wydawało mi się dobra, to kilka wpisów, zaraz już wszyscy będą mnie czytać i wszyscy będą mi klaskać. Więc to mi dało pokorę, że przez tak długi czas to mi nie wychodziło. I bardzo lubię też o tym wspominać i mówić, nie wiem, ludziom, którzy zaczynają w czymkolwiek, czy z marketingu, czy w blogowaniu, opowiadać tą historię czy nawet właśnie historię Michała Szafrańskiego, że to nie jest tak, że zaczynasz coś i od razu odnosisz sukces. Nie. Że tak naprawdę nie możemy się porównywać do tych wszystkich osób, które już są, nie wiem, mają więcej lat doświadczenia, już są kilka kroków przed nami, że czasem trzeba na to trochę poczekać. Więc ja musiałam na to trochę poczekać. W życiu bym się nie spodziewała, że Paweł Tkaczyk mnie gdzieś tam znajdzie. Myślę, że on też się nie spodziewał, że to jedno udostępnienie jakoś tak wszystko zmieni, ale fajnie. No lubię tę historię.
Paweł: Nie, no jest piękna. Inna sprawa, że wiesz, że tak naprawdę myślę, że Paweł wielu osobom pomagał, wspierając ich. To też nie jest kwestia tego, że Paweł sobie wiesz, tam jedno to jest robisz coś fajnego, drugie, że ktoś o tym powie i nagle ten ruch się tam pojawi.
Janina: Tak.
Paweł: Bo gdyby on znalazł jeden fajny artykuł, by Ci nawet skierował ten ruch, a tam by jakby nie było mięcha…
Janina: Tak.
Paweł: Znaczy mięcha, nie byłoby tam czegoś merytorycznie wartościowego i z humorem, i z jajem, no to pewnie by było aha, dobra, bum, zobaczymy, co będzie za tydzień i już by nikt nie pamiętał, więc to tak wiesz, Paweł, dobra trampolina, a swoje…
Janina: Nie, to tak, to totalnie masz rację i to też na swoim pierwszym wystąpieniu na konferencji blogowej powiedziałam właśnie też o tym, że okej, jasne, był ten moment krytyczny, gdzie przyszło do mnie dużo osób z polecenia Pawła, ale wcześniej przez trzy lata trzy razy w tygodniu systematycznie tworzyłam, więc jak ci ludzie już przyszli, to mieli co czytać. I to dokładnie tak było, że oni czytali przeszłe posty, udostępniali je dalej, że w pewnym momencie przez moment byłam wszędzie, więc to taki zbieg dwóch okoliczności. No, ale przy tym właśnie tak, no jakaś systematyczność i pisanie wtedy nawet, kiedy tylko czyta Cię mama. Wtedy chyba nawet Twoja żona jeszcze nawet mnie nie czytała.
Paweł: No pewnie nie, bo ona usłyszała na jakimś forum, więc pewnie…
Janina: No.
Paweł: Dopiero jakoś tak trafiła. A powiedz mi jako osoba żyjąca z analityki, ze statystyk, robisz sobie… no bo pewnie, jak nie miałaś czytelników, to trudno było coś analizować, a dzisiaj? Gdy tworzysz, to masz… nie chcę powiedzieć jakieś persony porobione, okej, to będę pisała o tym albo będę w taki sposób się wypowiadać, bo to działa, czy po prostu bierzesz to, co serducho?
Janina: Nie, nie analizuję tego pod tym kątem, że te treści są chętniej czytane, więc zacznę tworzyć tak. Bo oczywiście można by stworzyć taki algorytm. Nawet regresją. I sprawdzić, jakie tam elementy musi mieć tekst, żeby był lepiej czytany. Po pierwsze, chyba mam to szczęście, że tego nie potrzebuję.
Paweł: Okej.
Janina: Jestem w takim fajnym etapie rozwoju teraz, że tak czy siak przychodzą do mnie nowi ludzie i jakby co jakiś czas ktoś nowy się pojawia, nie muszę walczyć o tą uwagę. A po drugie nauczyłam się, że nie ma nic złego w tym, jeśli ludzie ode mnie odchodzą na przykład. Że zawsze podaję taki przykład, że na przykład w Milionerach na Ukrainie musieli zrezygnować z koła ratunkowego pytanie do publiczności, bo ludzie notorycznie odpowiadali źle. I ja myślę o tym w podobny sposób. Znaczy, czy potrzebuję mieć u siebie ludzi, którzy mi źle życzą, źle podpowiadają. Absolutnie nie. Więc kiedyś… ja to rozumiem, bo też tak miałam, że właśnie, jak wrzucałam jakiś tekst na temat… nie daj Boże światopoglądowy i część osób zawsze wtedy odchodzi, to patrzyłam, jak te cyferki spadają, no teraz już nie. Znaczy jeśli ktoś po prostu tak bardzo nie może przeżyć tego, że mam inną opinię, że musi odejść, spoko, bądźmy szczęśliwi. Jakby Internet jest tak dużym miejscem, że uważam, że nie powinniśmy się męczyć wzajemnie poprzez czytanie treści, które nam nie sprawiają radości. Ja wolę, jak ktoś sobie po cichu pójdzie, niż zacznie stukać komentarze, że odchodzę, odlajkowuję profil.
Paweł: Nimi bym się nie przejmował w ogóle. Znaczy ja Ci powiem, że nie pamiętam, z kim rozmawiałem na ten temat, natomiast doszliśmy do takiej konkluzji, że świadomość tego, że ktoś Ci odchodzi czy odfollowuję Cię, czy wypisze Ci się z newslettera i zakładam z newslettera takiego, kory masz nie produktowy, bo ktoś miał dziecko i…
Janina: Tak.
Paweł: Dziecko już jest za duże na kaszki dla niemowląt. To jest też jakimś znakiem czy sukcesem tego, że jesteś na tyle wyrazisty, że te treści mówią o Tobie, a nie jest tak, że każdy może, musi Cię lubić.
Janina: Tak.
Paweł: No to jest fizycznie, to jest statystycznie niesprawdzalne, więc skoro wypowiadasz się i ktoś mówi okej, nie zgadzam się i zabieram stąd swoje zabawki, idę do drugiej piaskownicy, znaczy okej.
Janina: Tak.
Paweł: Bardziej bym się chyba martwił, jakbyś tam była constans.
Janina: Ja bardzo szanuję ludzi, którzy to robią. W sensie, bo ja też tak robię. Jeśli coś mnie zdenerwuje na jakiejś stronie, na jakimś profilu, uderzy w jakieś kluczowe dla mnie wartości, to odlajkowuję. I jeśli ktoś natrafi na mojej stronie na coś, co go zirytuje, odlajkowuje, spoko, szanuję to jak najbardziej. No po prostu nie lubię, gdy musi to okraszyć komentarzem i jeszcze wycieczkami osobistymi.
Paweł: A jak wtedy reagujesz na takie?
Janina: Oficjalnie czy nieoficjalnie?
Paweł: Powiedzmy, że te rozmowy mają zazwyczaj ten charakter mniej oficjalny.
Janina: Oficjalnie dyskutuję w sposób szalenie wyważony i to nawet ludzie nieraz mówią, że są zaskoczeni, że na taką czasem… nie zawsze agresję, ale czasem takie wiesz, bardzo osobiste przytyki. Ja na przykład… ostatnio zdenerwował mnie taki przytyk odnośnie tego, że za dużo zarabiam. Ja nawet nie…
Paweł: A Ty dzielisz się zarobkami?
Janina: Nie.
Paweł: No okej.
Janina: Nie. Więc ja nawet nie podzieliłam się tą informacją, ale ktoś wykminił, że dużo zarabiam, dobrze zarabiam. I mi to wypomniał w komentarzu. I ja wtedy napisałam wprost, że nienawidzę tego właśnie w ludziach, że musimy… tak, dobrze zarabiam, nie muszę się nikomu z tego tłumaczyć tak długo, jak nie zarabiam na kopaniu gołębi na ulicy albo na okradaniu staruszek w autobusie, nie? Więc jeśli wchodzimy już w takie wycieczki osobiste, że ktoś zagląda mi w portfel albo zagląda mi w małżeństwo, albo obraża mi moją rodzinę, no to bardzo dużo klnę, bo ja generalnie bardzo dużo klnę w życiu, ale w komentarzach jestem bardzo wyważona i często ludzie mnie chwalą, że ich by już szlag trafił, a mnie trafia, ale to w domu.
Paweł: Odpisujesz od razu czy tak bierzesz sobie kawkę, piętnaście minut? Bo ja Ci powiem tak, na przykład ja jestem bardzo mało aktywny w social mediach. Jakby trzy lata temu pojawił się Stefek i stwierdziłem okej, doba ma dwadzieścia cztery godziny, focus.
Janina: To jest mądre.
Paweł: I jakby unikaj pewnych rzeczy. Ale zdarza się, że czasem pewne decyzje biznesowe, które robię, powodują implikacje, gdzieś ktoś w komentarzach wywołuje firmę, nie daj Bój jeszcze obraża mi pracowników.
Janina: Tak.
Paweł: Czy współpracowników. To ja czuję się wtedy tak jak ten taki ojciec, opiekun, który mówi dobra, to teraz tutaj fight, no ale zawsze… ja też bardzo dużo przeklinam i ponoć słynę z tego, że potrafię w sposób bardzo subtelny, aczkolwiek dający w pięty, powiedzieć komuś spierdalaj, tak? Więc generalnie dobrze było… będziemy musieli to jakoś wyciąć albo wypipować. W każdym razie ja ostatnio, bo tak już byłem na urlopie i widzę jakiś tam komentarz, bo oczywiście nie zgasiłem sobie notyfikacji, no i mówię Paulina, muszę siąść i odpisać, chill, relax, dwa wdechy, a dobra, idziemy na basen, po czym Pauka poszła uśpić Stefka, ja sobie wziąłem, poszedłem na dół, wziąłem sobie drineczka i kulturalnie odpisałem pani, co sądzę, publicznie, po czym rano dostaję X wiadomości, najpierw od moich ludzi z firmy, ja, super Paweł, kurczę, potem od innych osób, które zaczynają mówić, no wreszcie ktoś powiedział ten, a nie, że tu kajanie się i tak dalej.
Janina: No.
Paweł: Natomiast, no ja na przykład potrzebowałem… to było sześć godzin różnicy między komentarzem, wcześniej bym był pewnie mało dyplomatyczny.
Janina: No właśnie, bo powiedziałeś coś super ważnego, nie? Że ja kiedyś się kajałam. W sensie ktoś mi pisał na przykład, że kiedyś pisałaś lepiej. Albo… nie? To są takie teksty. I ja się kajałam, mówiłam, że przykro mi i o Boże, i jak mogę to zmienić, a teraz już wiem, że jakby nie ma w tym nic złego właśnie, że ktoś mnie nie lubi albo że ktoś już nie chce mnie czytać. I można powiedzieć dyplomatycznie okej, przykro mi, więc może lepiej będzie się rozstać, ale nie trzeba się tłumaczyć i nie trzeba przepraszać. I to dokładnie ta sama sytuacja z tym, że zarabiam za dużo, nie? Że jakby ja nie muszę się nikomu tłumaczyć z tego ile zarabiam i dlaczego tak. Ja nie muszę się tłumaczyć z tego, dlaczego piszę na niektóre tematy, a na niektóre nie. Musisz z tym żyć, nie? Ale tak szczerze mówiąc, to jest to dla mnie bardzo trudne, że tak bardzo ludzie nie potrafią się komunikować w Internecie, że ludzie uważają, że napisanie komuś obelgi z wycieczką osobistą, nie chcę zacytować, bo cytatów to mam mnóstwo, jest dokładnie tym samym, co powiedzenie nie zgadzam się albo mam inne zdanie na ten temat, nie?
Paweł: Natomiast wiesz, no to wynika pewnie z tego, że duża część ludzi w Internecie myśli, że są anonimowi. Jestem anonimowy.
Janina: Tak.
Paweł: Jestem sfrustrowany, to ja sobie na wszystko mogę pozwolić. A zobacz, a można grzecznie komuś… znaczy grzecznie, z szacunkiem.
Janina: Tak.
Paweł: Powiedzieć hej, mam inne zdanie i luz malina.
Janina: Tak.
Paweł: Każdy może mieć inne zdanie. Natomiast ja mam tak… też mi, nie pamiętam, nie pamiętam, ktoś mi to powiedział, że zobacz, że ci ludzie, którzy zazwyczaj w ten sposób się komunikują, to są ludzie, którzy nie mają nic do powiedzenia. To znaczy to jest ten poziom tępoty, tak sobie na razie ją zdefiniujmy, gdzie człowiek jedyne, co potrafi powiedzieć, to użyć kilku ciekawych słów z akcentem na literkę R albo zaczynających się od innych ciekawych literek jak C. I nagle powiedziałem, co wiedziałem, no i to jest tyle. Więc to po prostu trzeba na to laskę… znaczy po prostu ignorować i tyle. Ja też dużo przeklinam i się hamuję jak mogę.
Janina: Wiem, byłam zaskoczona, jak Cię poznałam.
Paweł: Że aż tak dużo?
Janina: Nie, że w ogóle, bo tak mi się jawiłeś jako… bo widzisz, bo ja byłam w innej sytuacji niż wy, bo ja was wszystkich obserwowałam.
Paweł: Okej.
Janina: Jak jeszcze byłam po drugiej stronie komputera. I później was poznawałam wszystkich. I to było bardzo ciekawe doświadczenie.
Paweł: Aż mi w gardle zaschło. Tak, pomidor powiem. Znaczy ja klnę. Ja klnę, ale to kiedyś mi ktoś powiedział, że ludzie, którzy są mocno ekspresyjni, to wtedy uwidacznia się to jakby w emocjach. Ja podkreślam emocjonalne zabarwienie moich wypowiedzi po prostu poprzez przeklinanie, więc żebym się tym za bardzo nie przejmował. Aczkolwiek najczęściej w ankietach na uczelni dostaję tam bardzo wysokie noty, po czym kultura osobista, no nieco niżej, no i tam, że przekleństwo, więc teraz już mówię grzecznie, jak zaczynam zajęcia. Bo pół godziny jestem w stanie w miarę wytrzymać, żeby tam nie rzucić, chociaż zdarza mi się czasami nawet na scenie, znaczy na I Love Marketingu czy gdzieś tam.
Janina: Tak.
Paweł: Na Mail My Day, że tam coś poleci, ale pilnuję się. Mam w notatkach prezentera nie klnij. Po prostu. No tak wiesz.
Janina: Jakie tajemnice Pawła Sali.
Paweł: Staram się z tym walczyć, też nie jestem idealny, natomiast na zajęciach mam tak, że no mniej więcej po czwartej godzinie jeszcze jak ten flow złapię, no to tam już są siarczyste… no więc na dzień dobry mówię dzień dobry, nazywam się Paweł Sala, użyję teraz kilku disclaimerów, po pierwsze to, po drugie to, aha i po trzecie wiem, że tu siedzi większość pań, ja najmocniej przepraszam, to nie jest to, że ja potrzebuję się dowartościować przeklinaniem, tak mam, jak się ekscytuję, jak będzie za dużo, machnijcie ręką, ja machnijcie ręką, ja wezmę trzy oddechy.
Janina: O.
Paweł: Zrobimy przerwę, ja sobie odetchnę i jakby wyzerujemy ten stan, natomiast tak, no nie jestem z tego za dumny, ale nikt nie jest idealny.
Janina: No nie. Ja też klnę.
Paweł: Podkreślam emocjonalnie…
Janina: A niektórzy mówią, że bardzo. Znaczy nie, inaczej, bo ludzie, którzy mnie znają, się strasznie śmieją z tego, że jak pojawi się jakieś przekleństwo w moim wpisie albo na scenie, a jeśli to pojawi, to to musi być uzasadnione. W sensie nie używam przerywników, tylko że na przykład ten żart będzie śmieszniejszy, jeśli użyję mocniejszego słowa. I ludzie się właśnie oburzają, to wszyscy moi znajomi się śmieją, że to fajnie, że ludzi to tak oburza. Ale ja zawsze mówię wiesz, bo o to chodzi w życiu, żeby się powoływać na autorytety. Więc ja zawsze mówię profesor Miodek mówi, że niektóre żarty bez kurwy nie brzmią jak żarty.
Paweł: Ależ oczywiście.
Janina: No i już.
Paweł: I on chyba też mówił o tym emocjonalnym zabarwieniu.
Janina: Tak?
Paweł: Nie pamiętam, albo Bralczyk, któryś z nich właśnie.
Janina: Bralczyk, Miodek albo Mark Twain. Mark Twain też powiedział dużo rzeczy.
Paweł: Ja nie mam pamięci do cytatów, dlatego często mówię ktoś mi powiedział i to jest jakby moja wada, no nie pamiętam.
Janina: No i świetnie.
Paweł: Chociaż mógłbym sobie zrobić tak, właśnie Mark Twain. W sumie do niego wszystko pasuje.
Janina: Nie, bo ja się tak śmieję, bo właśnie mnóstwo jest cytatów, które są przypisywane Markowi Twainowi, w tym te o statystykach i o tym, że istnieją trzy rodzaje kłamstwa na tym świecie.
Paweł: A nie Tischner powiedział? Kto?
Janina: Przypisuje się to Twainowi, tak naprawdę powiedział to jeszcze ktoś inny, jakiś mniej znany statystyk.
Paweł: Okej.
Janina: O którym już nikt nie pamięta.
Paweł: No i tak to…
Janina: I może dobrze, bo to głupota jest, więc…
Paweł: Ale czy na pewno?
Janina: Dobrze, że siedzę.
Paweł: Dobra. Ja, dla tych, którzy nie wiedzą, to wiecie, że jest cała prawda, jest gówno prawda i jest statystyka czy jest pół prawda, jak to tak oficjalnie jest?
Janina: O to była wersja Tischnera.
Paweł: Tischnera, okej.
Janina: Ta pierwsza była, że istnieją trzy rodzaje kłamstw na tym świecie. Kłamstwa, cholerne kłamstwa i statystyka.
Paweł: Okej, dobra. No to rozumiem, dobra. To nie będę tego poruszał, nie chcę Cię denerwować, bo mnie piąchą…
Janina: Nie, nie, mnie to bardzo denerwuje, ale ja Ci powiem dlaczego mnie to denerwuje. I ja już…
Paweł: Okej.
Janina: Ja tu zaczęłam już. Już macham rękami. Mój mąż mówi, że jak macham rękami, to już po ptokach. Wiesz co, mnie denerwuje to, że statystyka to jest taki przedmiot czy w ogóle myślenie o liczbach, bo już nawet nie mówię o statystyce matematycznej, które jest dla wielu osób trudne i nieintuicyjne, bo nie jesteśmy tego dobrze uczeni w szkole, więc jeśli ktoś nie miał na studiach takiego przedmiotu albo nie miał nigdy dobrze wytłumaczonego tego wszystkiego, o czym my tam mówimy, no to może tego nie rozumieć. I dla mnie to jest okej. Ale jeśli ktoś nie wie i się dopytuje, wspaniale. Ale nie znoszę ignorancji. A wszystkie tego typu właśnie cytaty, że trzy rodzaje kłamstwo albo że he, he, statystycznie, jak wychodzę ze swoim psem na spacer, to mamy po trzy nogi, to jest ignorancja. To jakby jest głębokie niezrozumienie tej statystyki i uważam, że nie ma się czym chwalić. I po prostu bardzo często mam ochotę komuś odpisać, że ten komentarz tak naprawdę nie świadczy o statystyce, tylko świadczy o Tobie, że masz niezrozumienie tematu i to jest okej, ale tak długo, jak chcemy to zmienić, chcemy się nad tym zastanowić, a dużo osób chce, no bo tak jak powiedziałeś, ja teraz non stop jestem gdzieś i mam jakieś wykłady albo szkolenia, i mnóstwo ludzi chce ode mnie tego, żebym przyszła i wyjaśniła im o co chodzi w liczbach, jak nie popełniać błędów.
Paweł: Natomiast zobacz, że to tak sobie nie możemy przejść, że tak naprawdę ja mam takie przynajmniej poczucie, że jeżeli mówimy o… nie mówmy o statystyce, bo to brzmi tak o Jezus, zaraz dojdziemy do ekonometrii.
Janina: To prawda, no.
Paweł: Ale mówmy o liczbach. I nagle się okazuje, że jak rozmawiasz nawet na poziomie, wydawałoby się, menadżerskim, C level, gdzieś w organizacjach, tam na takie open rate’y tu, to ludzie mają problem ze zrozumieniem nie, co liczba znaczy, tylko, jak o liczbie mówić. Jak ktoś wie… ja, jak rekrutuję ludzi, to zadaję im pytanie, dobra, tu masz jedną kampanię, drugą kampanię, co się zmieniło. I jak słyszę, że urosło o piętnaście procent, ja mówię nie, urosło do piętnastu procent, a urosło o dwa punkty procentowe, to ja wiem, że z tą osobą już ja, no będę miał problem, żeby skomunikować się, bo ona jakby nie łapie liczb i zanim, no jakby gdzieś właśnie ten kurs statystyki, znaczy statystyki, po prostu kurs myślenia matematycznego…
Janina: No.
Paweł: O liczbach, nie wiem, jak to nawet nazwać, przepadło, natomiast jak popatrzysz, jak często wydawało się, że mądrzy ludzie, w sensie pewnego rodzaju autorytety, a przynajmniej ludzie decyzyjni, nie umieją zinterpretować, co dana liczba znaczy, nie potrafią się do tego przyznać, no to na koniec mamy bardzo dziwne efekty ich działania, no i dużo miejsca na to, żebyś miała, że tak powiem, tak do końca życia, bo myślę, że życia Ci zabraknie i nie wyedukujesz.
Janina: No. Ale chyba najbardziej mnie martwi właśnie to, że ludzie boją się do tego przyznać, że czegoś nie wiedzą. I ja się też tego bardzo długo uczyłam. I czasem jest mi bardzo ciężko, jak popełniłam kiedyś jakiś błąd w jakimś wpisie, coś źle wyjaśniłam, jakiś termin przedziału ufności, i ktoś… no pamiętam, bo to mnie wiesz, ego cierpi.
Paweł: Nauczyłaś się w końcu na własnym błędzie.
Janina: Tak. I ktoś mi wysłał maila, i to było super, bo ktoś mi wysłał maila i napisał, że hej, widziałem w komentarzu, że napisałaś to, to i to, i że to nie do końca tak, super. I natychmiast odpisałam, że dziękuję i się poprawiłam, tylko to jest znowu też trudno mieć taki stosunek do własnych błędów w momencie, kiedy też trochę ludzie lubią okazywać innym pogardę, gdy popełnią błąd albo czegoś nie wiedzą, nie? Że jak najłatwiej wkurzyć człowieka w Internecie? Zrobić literówkę.
Paweł: Tak.
Janina: Ale to nie, że ktoś Ci napisze, że w drugim wyrazie masz literówkę. Nie, ale napisze sarkastycznie, że sorry, ale Ty jakiekolwiek szkoły skończyłaś, a nie umiesz pisać po polsku. Wiesz, że jakby to jest taka pogarda, która jest w ogóle niepotrzebna. I tak długo, jak będziemy mieć, właśnie będziemy karmić innych ludzi taką pogardą, to będziemy mieć taką atmosferę strachu przed błędami i przed zadawaniem pytań, no nie? Bo świat, jakby historia nie zna takich przypadków, że ktoś się czegoś nauczył, bo ktoś go wyszydził w Internecie.
Paweł: No to tak nie działa, a to wręcz myślę powoduje coś zupełnie innego, że zobacz, że… ale to nie wiem, czy to nie jest problem naszej… tutaj jakby nas jako populacji Polaków, że my przez całe życie byliśmy, w sensie ja od rodziców często słyszałem takie wiesz, uważaj, uważaj, nie próbuj, wiesz takie, te takie mega asekuranctwo i jak popełniłeś błąd, to jesteś oceniany przez pryzmat tego, no to będzie dwója, tak?
Janina: Tak.
Paweł: No ja jestem dyslektykiem, walę błędów non stop i to jest jeden z disclaimerów, jak mam prezentację na uczelni, mówię tu będą błędy. Jeśli znajdziecie jakieś, dajcie znać, ja sobie zapiszę, poprawię, no nie?
Janina: Tak.
Paweł: A nie na koniec w ankiecie w prezentacji były błędy. No tak, są, na pewno.
Janina: Tylko strzeli fotę i wyśle do neta, że masz błąd na prezce.
Paweł: A oczywiście, że tak. He, he, he. Inna sprawa, że jak często piszę, to mam autokorektę, która czasem przekręca pewne rzeczy.
Janina: Tak.
Paweł: Ja nie widzę tego i też, no wiesz co, w komentarzu takie coś. Mówię come on, no zdarzyło się.
Janina: Właśnie o to chodzi, nie? To się zdarza.
Paweł: Ale to jest kwestia… zobacz, że my zawsze… to jest kwestia, jak my jesteśmy oceniani. My jesteśmy oceniani w skali negatywnej, tak? Masz piątkę, to jest najwyżej.
Janina: Tak.
Paweł: I lecimy w dół. A jak popatrzysz na bardziej anglosaski sposób liczenia pewnych rzeczy, masz punkty, które idą Ci do góry, tak?
Janina: Tak.
Paweł: Ile zdobyłaś punktów na ichniejszej, na amerykańskiej maturze? No mam siedemset punktów, ja miałem sześćset. A nie, miałem tysiąc i jedziemy jakby w skali, nie wiem, czy to jest poprawna nazwa, tak się trochę boję przy Tobie, ale jakby nie zaczynasz od poziomu i w dół, tylko możesz sobie dobudować i jakby sky is a limit. Więc…
Janina: No sto procent to jest the limit.
Paweł: No dobrze, no wiedziałem, że kurde, jak wejdziemy w skale jakieś, to będzie, ale luz, ja to przyjmuję, Kamil mi mówi, że powinienem bardziej być do siebie z dystansem, więc jestem, przyjmuję to.
Janina: Tak mówi?
Paweł: Tak mi powiedział kiedyś, Paweł, masz jedną wadę. Masz jedną wadę, musisz się bardziej z siebie dać śmiać.
Janina: Ty się śmiejesz z siebie.
Paweł: To być może nie aż tyle ile powinienem. I chyba też nie zawsze, i nie przy wszystkich. To jest jakby kwestia…
Janina: Ale to wiesz, to właśnie inaczej się zachowujemy przy różnych osobach, to już Goffman sczaił.
Paweł: Tak.
Janina: Wiele lat temu.
Paweł: Powiedz mi jedną rzecz, bo tak sobie latamy, a ja obiecałem sobie, że zadam Ci jakieś takie już pytanie bardziej analityczne.
Janina: Oho.
Paweł: Słuchałem jakiś czas temu Twojej rozmowy z Markiem Jankowskim odnośnie tworzenia w formule ankiet generalnie.
Janina: Tak.
Paweł: Ankiet, tam NPS-ów. I nie będę Cię pytał o żadne NPS-y ani inne takie rzeczy, natomiast tknęło mnie i zresztą wtedy mi się zrodziła ta wizja, że Cię zaproszę do podcastu, więc tą część muszę jakby zrobić, bo jestem ciekawy. Ja jakiś czas temu zrobiłem we FreshMailu funkcjonalność, która… jak ktoś sobie kliknie wypisz się z subskrypcji, unsubscribe, no to albo Ci się wyświetla, no sorry, że idziesz, pa, pa, albo Ci się wyświetla, no sorry, że poleciałeś, ale powiedz mi, dlaczego.
Janina: O, super.
Paweł: I masz cztery czy pięć pytań jednokrotnego wyboru lub inny, tam w tym innym zazwyczaj są bardzo ciekawe właśnie wpisy z dużą… z akcentem na literkę R albo zaczynające się od CH, chociaż powiem Ci, że zdarzają się takie perełeczki typu właśnie zacząłem czytać „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcelego Prousta, to siedem opasłych tomisk, więc nie mam czasu na wasze nudne newslettery. No i poważnie, i ktoś może sobie wziąć, wyciągnąć, znaczy jeśli umie wyciągnąć wniosek, być może piszę coś nudnego, tak? Albo za długie, albo coś. Ale wątpię, że to moi klienci. Znaczy myślę, że niektórzy klienci w ogóle tam nie zaglądają.
Janina: Ale to nawet nie powinniśmy na podstawie jednego wpisu.
Paweł: Oczywiście, że nie powinniśmy, ale przynajmniej moglibyśmy się zastanowić, czy ja aby… bo wiesz, bo napisanie takiego wpisu versus wypisałem się i fuck off, to jest jakby…
Janina: Szczere.
Paweł: Zupełnie coś innego. Natomiast zastanawiałem się, bo część moich klientów próbuje budować sobie pewne statystyki, znaczy statystyki, pewną analitykę u subskrybentów, którzy odchodzą nawet nie w oparciu tam o te cztery pytania, bo dostaję za często, bo dostaję kiepską treść, bo się nigdy nie zapisałem, to jest akurat dla mnie informacja o tym, jesteś spamerem, muszę się ciebie pozbyć. I powiem Ci szczerze, że miałem dylemat, jak pomóc moim klientom, żeby oni dobrze umieli zbadać subskrybentów odchodzących, taki exit poll zrobić. I mówię kurczę, będę miał Janinę, zapytam, czy masz jakiś pomysł, jak zadać właściwie pytanie, no bo odejście, czemu wypisujesz się, no bo tak i koniec jakby rozmowy, no nie?
Janina: Wiesz co, to jest trochę tak, że to jest funkcja, której mi na przykład bardzo brakuje w Facebooku. Że jeśli ktoś właśnie odjalkowuje mój profil, to nie jest pytany, dlaczego, więc ja mogę sobie liczyć ile osób mnie opuściło i się domyślać. Niemniej ci ludzie, którzy odchodzą i natychmiast dostają pytanie, dlaczego odchodzą, no to musimy pamiętać o tym, że to jest obarczone, te wyniki są obarczone bardzo dużym błędem, tak zwanym self-selection bias, co znaczy, że ci ludzie różnią się cechami demograficznymi od całej reszty naszych klientów.
Paweł: Okej.
Janina: Jeśli nas opuszczają, to po pierwsze, ale również, jeśli są bardzo wokalni, czyli generalnie badania pokazują, że częściej wokalni w Internecie i w takich ankietach, i w ogóle w komentowaniu, są kobiety niż mężczyźni, osoby młode, ale to, co jest kluczowe w tym wypadku, to ludzie, którzy są związani emocjonalnie jakoś.
Paweł: Okej.
Janina: Więc jeśli ktoś nas opuszcza, bo ten ostatni newsletter go tak wkurzył, z jakiegokolwiek powodu, to on na pewno o tym napisze. No tylko ja bym właśnie brała poprawkę na to, że…
Paweł: Czyli to nigdy nie będzie statystycznie wiarygodne, bo powiem Ci tak, bo nie ma szans.
Janina: Nie.
Paweł: No bo zobacz, jeżeli Ty masz dziesięć tysięcy odbiorców u siebie w bazie, no to jesteś takim powiedzmy już średnim, znaczy średnim blogerem. Artur Kurasiński ma sześć tysięcy subskrybentów u siebie w bazie i powiedzmy, że jego newslettery, nie wiem, Artur przepraszam, jak przekręcam, powiedzmy, że ma świetne open rate’y. Otworzy, a tam czterdzieści procent. Pewnie nie ma tyle, ale no to otworzy, czterdzieści procent, z czego, no ktoś tam coś sobie poczyta i generalnie z tych sześciu tysięcy na koniec wypisze się pewnie zero przecinek zero coś tam procenta, no może pół procenta, to już znaczy, że coś naprawdę dałeś ciała w tej kampanii. No to nawet, jeżeli to jest pół procenta z sześciu tysięcy, na szybko to nie policzę, ale to dalej nie wydaje mi się, żeby była jakakolwiek reprezentacja, bo to dalej będzie poniżej chyba tysiąc, no nie? Więc tam mało będzie. Znaczy…
Janina: Jak moi studenci na egzaminach, mało, dużo, pół punkta, daję pół punkta. Wiesz co, to jest trochę tak, że ja się zawsze zastanawiam, bo ja też wypełniam te ankiety. I cenię to sobie, gdy mogę je wypełnić. Zastanawiam się i głośno myślę, ale podyskutujmy może o tym, czy to nie powinno być pytanie wielokrotnego wyboru?
Paweł: Okej.
Janina: Bo ja mogę… myślę o swoich sytuacjach, gdy wypisuję się z newslettera, to czasem…
Paweł: Kilka rzeczy może.
Janina: Kilka, nie? Że na przykład za często, że jest to zbyt generyczna treść, że jest to coś, co jest mi już niepotrzebne.
Paweł: Okej.
Janina: Ale na pewno rozdzieliłabym to na dwie rzeczy, że najpierw ktoś dostaje listę i sobie wybiera, i jedna odpowiedź lub wiele odpowiedzi, dlaczego, a dopiero na drugiej stronie, jeśli będzie chciał, to dostanie okienko, gdzie jeśli masz dodatkowe uwagi, to napisz.
Paweł: Tak.
Janina: Rozdzieliłabym to. Bo to też… niech najpierw pomyśli na chłodno.
Paweł: Okej.
Janina: I spróbuje, da Ci odpowiedź okej, czy to jednak chodzi bardziej o treść, no bo nawet jeśli kogoś tak okropnie wkurzyła ta ostatnia wiadomość, no to jest wciąż problem z treścią, nie? Więc niech zaznaczy, że treść, a później niech ma to okienko i niech tam pisze sobie o tym, że czyta mądrą książkę, a w ogóle to…
Paweł: Muszę jakby wyciągnąć i zapytać moich developerów ile czasu im zajmie… nawet na test zrobić, żeby…
Janina: A właśnie chciałam zapytać, a nie możemy z tego zrobić testu?
Paweł: No pewnie tak, tylko ja mam widzisz inny dylemat natury takiej biznesowej.
Janina: A myślałam, że etycznej.
Paweł: Nie, nie, etycznej… jakby mam wysoki, dobrze ustawiony kompas etyczny i ja jestem dziwnym biznesmenem, bo ja swego czasu pozwalałem, jak ktoś się… ja zarabiam na tym, że ktoś wysyła maile, na tym zarabia FreshMail i albo na tym, że masz adresy w bazie, taki model biznesowy. I nienawidzę spamerów. Po prostu nienawidzę. I lata temu wymyśliliśmy funkcjonalność, która polegała na tym, że jak ktoś się nam wypisze z listy subskrypcyjnej, to my zapytamy, dlaczego, a jednocześnie ci powiemy hej, twój adres jest na innych listach u nas w systemie, jakbyś chciał sobie zrobić porządek, to my ci dajemy natywną funkcjonalność, tu ci wylistujemy, gdzie jesteś i możesz się unsubskrybować.
Janina: O Jezu, kocham to.
Paweł: No widzisz, no.
Janina: Ale pewnie wzrósł wam wskaźnik wypisań.
Paweł: Ale to ja nie miałem z tego… ja… klienci trochę byli zdenerwowani, ja im wtedy wytłumaczyłem, że słuchajcie, ale algorytmy antyspamowe patrzą na reaktywność adresu. Lepiej mieć osiem tysięcy super czytających subskrybentów w newsletterze niż dwadzieścia tysięcy, gdzie dalej będziesz miał te osiem super reagujących, ale Gmail i reszta…
Janina: Tak.
Paweł: Będzie widziała, że no nie robisz nic dla tych mniej zaangażowanych. Więc klienci to jeszcze jakby przeszło, natomiast w międzyczasie pojawił się nadmiernie interpretujący przepisy administrator bezpieczeństwa informacji u jednego z naszych klientów, a właściwie ten klient miał kontrolę z GIODO i tam jakoś wyszło, no i dostałem taki szybki monit, Paweł, zanim GIODO przyjdzie do Ciebie, zamknijcie tą funkcjonalność, bo wykraczacie poza zakres powierzenia przetwarzania danych.
Janina: Okej.
Paweł: Bo merg’ujecie. Co prawda, no nasi prawnicy twierdzili, że no nie wykraczamy, ale mówię, ja z GIODO… jeszcze wtedy nie było RODO, więc nie było jakichś super bajońskich kar.
Janina: Okej.
Paweł: Ale mówię, po jaką cholerę ja mam potem… bo wiesz, w świat by potem poszło, FreshMail ukarany przez GIODO, no nie? I by za chwilę była jakaś wielka afera, że coś tam złego zrobiliśmy z danymi klientów, a tutaj w sumie… więc zrezygnowaliśmy z tego, więc wracając, dobra, o kompasie moralnym mówiliśmy.
Janina: A technicznie nie możemy tego… bo teraz masz moją pełną uwagę, bo ja sobie gdybam, ale…
Paweł: Technicznie…
Janina: Technicznie moglibyśmy to sprawdzić i wziąć jedną bazę, i losowo przydzielić ludzi do dwóch grup, i zadawać pytanej na…
Paweł: Tylko to będzie bardzo… obawiam się, że mógłby być inny problem.
Janina: No?
Paweł: Problemem jest to, że aż tak mało osób się wypisuje, że musiał…
Janina: No tak, to musiałoby być przez dłuższy czas.
Paweł: Przed długi okres czasu. Co więcej, ja mam skończoną ilość klientów, którzy w ogóle włączają sobie funkcję ankietowania.
Janina: Aha, okej.
Paweł: Więc jak sobie… bardziej mnie coś innego jeszcze jakby wstrzymuje. Ja obserwuję, co moi klienci robią, co czytają, jakby które raporty i niestety duża część moich klientów nie zagląda do raportu, a dlaczego subskrybenci się wypisali.
Janina: Co Ty mówisz?
Paweł: Yhm. Natomiast bardzo często, jak dzwonią do biura obsługi klienta, to wtedy mówią, panie Pawle, mam taki dylemat, bo tutaj mi ludzie przestają otwierać maile, wskaźniki mi spadają, czy u was wszystko jest okej. U nas jest wszystko okej, a czy zauważył pan, że wypisy rosną i można tam sobie przeczytać, dlaczego ci ludzie się wypisują. A, no to nie, nie patrzyliśmy, wysyłacie za często. Tak, najczęściej wysyłacie za często. Hm, czyli sugeruje pan, że powinniśmy rzadziej wysyłać? Nie wiem, spróbowałbym zacząć wysyłać rzadziej i zobaczył, czy te open rate’y się powtarzają. I w ośmiu na dziesięć przypadków te wskaźniki zaczną odpowiednio rosnąć, tak?
Janina: No.
Paweł: Natomiast… więc budowanie systemu, który odpowie mi na pytanie, to nie wiem, czy mam na to zasoby w postaci developerów.
Janina: Okej.
Paweł: A my jednak staramy się i to mamy fajnie w organizacji zrobione, że jak ktoś przynosi pomysł, to potem ktoś z zespołu zadaje pytanie, dobra, to ilu naszych klientów to zobaczy. No i jak, no dwóch, ale mamy jeszcze piętnaście tysięcy innych, to zróbmy coś, co zobaczy nie wiem, no tysiąc osób. I skorzysta z tego, i zrobimy wartość dla tych tysiąca. Więc myślę, że to mogłoby być bardziej problematyczne. Ja Ci powiem więcej, ja się kiedyś… padł zarzut, dlaczego nie rozwijamy testów AB we FreshMailu. I w sumie może nie powinienem tego głośno mówić, dobra, szczerze sobie rozmawiamy, trochę nieoficjalnie, niech będzie.
Janina: Tak.
Paweł: Bardzo często mamy testy AB, gdzie klienci testują sobie temat wiadomości. No bo to jest proste, jesteś w stanie wymyślić dwa tematy wiadomości, jeden będzie miał lepszy open rate, drugi będzie miał gorszy open rate. Natomiast zauważyliśmy, że klienci bardzo często patrzą tylko na open rate i ba, sam kiedyś uważałem, że to jest najlepsze, co trzeba robić. No przecież nie patrz na kliknięcia, temat wiadomości albo otworzy, albo nie otworzy. Natomiast potem nikt nie patrzył na to, że można zrobić clickbaitowy temat.
Janina: Tak.
Paweł: Widzisz treść wiadomości, już nie klikasz, już się wkurzasz, bo znaczy ktoś Cię oszukał.
Janina: Tak.
Paweł: No więc zmieniliśmy, że możesz ten test AB robić i po klikach, i po otwarciach, natomiast nie za bardzo wiem, jak potem skorelować, znaczy skorelować, pokazać w zrozumiały sposób hej, zrobiłeś testy AB, wybrałeś ten bardziej clickbaitowy temat i zobacz, jak ci rośnie współczynnik wypisów.
Janina: Tak.
Paweł: Bo oszukałeś tych ludzi. Okej, co z tego, że oni to otworzyli, jak dwie kampanie później ty masz minus pięć procent na bazie, nie?
Janina: Oczywiście.
Paweł: A statystycznie powinieneś mieć tam minus pół procent. No i muszę na to jakoś jakby…
Janina: No rozumiem to. I właśnie dlatego też cieszy mnie to, że tak wiele osób jednak się chce o tych liczbach właśnie uczyć, że to nie tak, że sobie popatrzymy na jedną liczbę i jak ona jest wysoka albo niska to jest w porządku. Ale wiesz co, no ja jestem psychofanką badań ankietowych. I jest cała nauka, która zajmuje się badaniami ankietowymi i tym, naszą percepcją, tym, co jest częściej przez nas wypełniane, czy lepsza jest skala pięcio- czy dziesięciostopniowa, czy w poziomie, czy w pionie.
Paweł: Tak?
Janina: Ja należę do takiego stowarzyszenia, nazywa się European Survey Research Association, i nasza działalność w całości właśnie opiera się na takich eksperymentach, więc gdy zastanawiamy się nad takimi rzeczami na przykład, czy to powinna być taka skala, czy dłuższa, czy krótsza albo czy pionowa, czy pozioma, czy tak powinien zadać to pytanie jako pytanie otwarte czy jednokrotnego wyboru, czy wielokrotnego.
Paweł: Okej.
Janina: To warto zrobić research. Nie wiem, nawet w Google Scolar, najpewniej już jest na niej kilka artykułów naukowych, które na to odpowiadają.
Paweł: Okej.
Janina: I pokazują, że hej, na przykład wypełnialność ankiety jest wyższa, jeśli masz, pokazujesz ludziom pytanie po kolei, jedno pytanie na jednej stronie, a nie, że od razu mogą sobie scrollować i scrollują i widzą, że będzie czterdzieści stron, będą odpowiadać na super nudne pytania, nie? Że najpewniej już ktoś to sprawdził. Jeśli nie, no to my to sprawdzajmy właśnie na takich testach AB, ale to jakby wraca do samego początku, że nie trzeba myśleć właśnie o tych liczbach, bo to, że ktoś otworzy, jeszcze o niczym nie świadczy, nie?
Paweł: A już nie będę mówił też słuchaj, ja… to jest też tak teraz, jak z Tobą rozmawiam, sobie myślę, że w sumie też mógłbym, jak już będę te testy AB kiedyś myślał, jak je poprawić wyświetlalność, bo kiedyś zrobiliśmy coś takiego, że hej, masz trochę za małą bazę, bez sensu ten test robić.
Janina: No.
Paweł: Natomiast zastanawiam się właśnie, czy to nie jest za małymi literkami, bo czasem, jak sobie myślę, że mamy klientów, którzy rzeczywiście nie wiem, mają tysiąc subskrybentów w bazie, ustawiają sobie, no bo gdzieś tam jest default tu dwadzieścia, dwadzieścia, sześćdziesiąt podział, no więc jeżeli testujesz coś na dwustu subskrybentach i średni open rate powiedzmy niech będzie dwadzieścia procent, to naprawdę to jedno otwarcie to nawet nie jest rzut monetą.
Janina: Tak.
Paweł: To jest… a ludzie tego nie wiedzą.
Janina: No to jest właśnie trudne. To jest za każdym razem, jak ja mówię znowu o tej regresji albo to jest niepokój, że tak naprawdę musisz mieć bardzo wysokie zrozumienie, bo okej, ja mogę stworzyć narzędzie, które każdemu będzie liczyć regresję i jeszcze mu wyjaśni łopatologicznie, co to znaczy. No, ale to nie jest tak, bo właśnie mamy też pewne check boxy, żeby sprawdzić, czy ten test jest wiarygodny, czy jakby w ogóle ten model się do czegokolwiek nadaje. To tak jak na przykład w tym wypadku, no ta wielkość próby, więc jeśli na to nie patrzymy, no jasne, możemy sobie zautomatyzować i trzaskać co rusz takie testy, ale tak naprawdę te wyniki nie są wiarygodne i nie możemy im ufać. I to jest też trochę problem, bo jest dużo stron, jest dużo nowych narzędzi, które właśnie próbują automatyzować niektóre raporty, liczby. I to jest super. Ale czasem mam dużo wątpliwości, jak sobie klikam i patrzę dokładnie, jaka to jest formuła, jaki to model został użyty, żeby to i to policzyć, to wiem, że to nie jest takie proste i że tak naprawdę najpierw musiałabym sprawdzić strukturę danych, wielkość próby, czy te dane spełniają odpowiednie założenia, żeby móc wiedzieć, czy ten wynik mi coś powie, czy tak naprawdę mogę go wyrzucić do kosza.
Paweł: Znaczy nie, on Ci coś powie, tylko pytanie, jak bardzo będzie prawdomówny.
Janina: No.
Paweł: Powiedzieć Ci zawsze powie, natomiast to nawet ojej, ugryzę się w język, bo są na przykład piękne systemy rekomendacji, które wydaje się, że tu najbardziej Ci podepniemy ten, po czym patrzysz, jak one działają od tyłu, no i ta decyzja jest podejmowana… i wiesz, i sprzedawca sprzedaje system, który AI będzie Ci decydował, jaki tam produkt w e-commerce podrzucić, natomiast nie powie Ci hej, masz nie wiem, dziesięć tysięcy unit userów na swojej stronie, hej, masz koło tysiąca produktów, no statystycznie ten model będzie, coś wypchnie.
Janina: Właśnie tak.
Paweł: Tylko, że to będzie coś. I to bardziej, szczerze, bardziej prawdopodobne jest ten, no jak ktoś kupuje, nie wiem, czarną koszulę, to do czarnej koszuli to będą takie spodnie. To wyświetlmy w tych rekomendacjach takie spodnie.
Janina: Tak.
Paweł: I być może ciemne skarpetki, a nie białe, bo białe to przypałowo będą wyglądać, no. I natomiast, no niestety…
Janina: Wiesz co, to jest rzecz, którą ja mówię na swoich pierwszych zajęciach, jak mam warsztaty komputerowe z konkretnego oprogramowania statystycznego, że program policzy wszyscy. Jeśli każesz mu policzyć jakąś totalną głupotę, na przykład średnią płci i wyjdzie, że ktoś jest jeden kropka trzy kobietą, to matematycznie Ci to policzy, ale to jest Twoja odpowiedzialność, żeby wiedzieć, że to jest bez sensu, że tego nie można interpretować, że tego się nie powinno w ogóle liczyć, bo to jest…
Paweł: No, albo czegoś nie wiesz i może się da, wiesz.
Janina: Istnieją trzy różne skale pomiarowe, no. Nie, no nie da się. I myślę, że w marketingu chyba, o, teraz mam przebłysk, że chyba muszę mówić o tym głośniej. Właśnie, że tak, te narzędzia, te Excele policzą nam wszystko, ale to nie znaczy, że to jest prawidłowe i w gruncie rzeczy to gdzieś tam na koniec musi być ten człowiek, który, w sumie dla naszego własnego dobra my, którzy będą w stanie ocenić… dobra, nie, to w sumie nie ma sensu. Fajnie, że on mi to policzył, fajnie, że mamy jakąś soczystą liczbę i pan prezes będzie zadowolony, ale tak naprawdę to nie mogę jej ufać. Bo o ile ja używam sobie tych liczb po to, żeby wydrukować kolorowy raport, spoko, no ale jak oceniam, jak podejmuję na tym decyzje biznesowe, no to już…
Paweł: A przynajmniej powinienem wiedzieć, jak bardzo szacuję ryzyko, tak? Czy to mi może podpowiedzieć, czy niekoniecznie.
Janina: I też mamy takie wskaźniki, nie? W statystyce. Tylko znowu to wymaga gruntownej wiedzy, ale widzę, że…
Paweł: Znaczy…
Janina: O, mam dobrą wiadomość dla moich znajomych, jak widzę, że ktoś z moich znajomych marketerów udostępnia takie narzędzia, które właśnie za bardzo upraszczają i mogą wprowadzać w błąd, to piszę wiadomość prywatną, że nie.
Paweł: Okej.
Janina: Więc jak coś takiego zrobisz, to jesteś bezpieczny.
Paweł: Znaczy ja powiem tak, ja jestem fanem liczb. Niekoniecznie uważam się za super statystyka, natomiast przeraża mnie właśnie świadomość tego, że byłem na przetargu w bardzo dużej korporacji i to olbrzymi przetarg, no i ktoś tam opowiada rzeczy, które wydają mi się absolutnie od czapy, no ale u nas to był tam dostawca i tak dla jasności, to nie był mój konkurent, to jakiś wielki dostawca usług, właśnie takich nazwijmy AI-owych, no i w pewnym momencie nie wytrzymałem i mówię tak, wiecie co, ja wam teraz coś pokażę i proszę nie obraźcie się na mnie, bo to ja nie próbuję was obrazić, ja wam próbuję po prostu coś pokazać, że to nie ma sensu, ale to wasze pieniądze, kontrakt na grube miliony. I wyjąłem zdjęcia, które mam, slajdy z zajęć na AGH, które mam z ekonometrii i z takiego najprostszego prognozowania i mówię patrzcie, te dane macie, te dane, ten model, uczą, ale one… im więcej tych danych, to ten model się lepiej nauczy. Czasem się może przeuczyć, czasem będzie niedouczony.
Janina: Tak.
Paweł: A te dane w ogóle są fundamentem, na którym ten model będzie zerojedynkowy wiedział był sukces, nie było sukcesu.
Janina: Tak.
Paweł: I teraz ktoś do was przychodzi, mówi, że będzie wam mierzył tą całą część, ale bez tej części zerojedynkowej, czy był sukces. No nie ma szans, żeby to się nauczyło. To nie ma takiej metody matematycznej, statystycznej, ekonometrycznej, AI-owej, a bo oni powiedzieli, że są. No i przejechaliśmy czterdzieści minut z wykładem, jak się buduje modele matematyczne, prognostyczne i no, aha Paweł, no dobra, czyli to jest bez sensu. No to jest po prostu bez sensu. I tam nikt nie miał takiej wiedzy, ale wszyscy wiesz, panowie dyrektorzy, MBA porobione, nie wiadomo co. No tak przykro się trochę robi.
Janina: No tak, no ja powiem Ci, raz zbudowałam model w Excelu, gdzie po podstawieniu odpowiednich danych z określonego narzędzia rzeczywiście była jakaś wartość dodana. Można było prognozować, ale…
Paweł: Zobacz, jak my jesteśmy dzisiaj kulturalni, nikogo nie próbujemy tutaj oczerniać.
Janina: Właśnie tak.
Paweł: Aż się nie poznaję, kurczę.
Janina: I wiesz co, mogłabym spokojnie napisać taką formułę, wyjść sobie później na prelekcję na I Love Marketing, powiedzieć hej, macie tu taki szablon, ściągnijcie go na dysk, podstawicie sobie dane i zobaczycie, ile procent wam urośnie w przyszłym roku. No to jest oszustwo.
Paweł: Tak.
Janina: Bo ja to zrobiłam tylko dlatego, że później usiadłam z tym klientem jeden do jeden i wyjaśniłam mu, co znaczy i że tu jest diagnostyka, czy ten model się w ogóle sprawdza w tym wypadku, czy nie. Ta liczba znaczy to i to. Taki jest margines błędu. Ale nigdy w życiu nie puściłabym tego od tak w świat, że podstawcie sobie liczby i będziecie wiedzieć, jaki będziecie mieć zysk prognozowany, bo to tak nie działa. Jakby to było takie proste, to byśmy nie musieli studiować nie wiadomo ile lat statystyki, ekonometrii, matematyki.
Paweł: No, ale wiesz, to są znowu liczby, abstrakcja.
Janina: No.
Paweł: Duża droga przed nami jeszcze, żeby jakoś spróbować świat wyedukować. Natomiast powiedz mi, Ty w którymś podcaście albo na jakiejś konferencji, wybacz, myli mi się to.
Janina: Nie dziwię się, mnie też.
Paweł: Powiedziałaś coś takiego, no to musiał być chyba jakiś podcast albo wywiad, ktoś spytał Cię, czy jest jakaś książka, którą byś poleciła na początek komuś do uczenia się statystyki. I powiedziałaś, że no nie za bardzo. A przynajmniej tak coś zakodowałem. Natomiast okej, dobra, to jeżeli nie jedna książka, to gdyby ktoś chciał, stwierdził okej, kurde, słucham tej rozmowy i chyba oni ze mnie szydzą, no nie wymienili mnie z nazwiska, ale chyba trochę tak mi tutaj te szpileczki… to od czego ta osoba powinna zacząć budować swoje kompetencje w zakresie patrzenia na liczby?
Janina: Przede wszystkim zawsze podkreślam, że to zależy od dyscypliny. Znaczy my…
Paweł: Marketing. Mówimy o…
Janina: Marketing?
Paweł: Marketing, mówmy wiesz, ja tak, Email i Marketing, tak się ten podcast nazywa, więc załóżmy, żeby to był marketing.
Janina: Kurczę, wszyscy mnie o to pytają, muszę wymyślić, ale chyba po prostu jeszcze nie znalazłam takiej książki.
Paweł: Nie, bo ja…
Janina: Bo to też bardzo zależy… a bo ostatnio kminiłam, czy byłabym w stanie stworzyć program szkolenia.
Paweł: Okej.
Janina: Który by nauczył ludzi, marketerów, znaczy marketerzy też ludzie, ale…
Paweł: Ludzie. Okej.
Janina: Takich rzeczy. I chwilowo napotkałam na taki problem w swojej głowie, logiczny, że to bardzo zależy od tego, gdzie ktoś zaczyna, bo tak naprawdę, jeśli ktoś nie miał nic do czynienia, no to musimy zacząć od samego początku, właśnie od skał pomiarowych, od tego, że nie liczymy średniej z płci, że nie liczymy średniej z psem, whatever.
Paweł: Że nie liczymy średniej. Przed nagraniem opowiadałem Janinie case’a, jednego z marketerów, który wziął sobie wskaźnik, jeden wskaźnik open rate z jednej kampanii, drugi wskaźnik open rate, wziął zsumował dwa procent, dwa wskaźniki, podzielił na dwa i to jest średni, nasze średnie wyniki z email marketingu, nie uwzględniając, jak wielką wysyłkę jakby miał, zrealizował do jednej i do drugiej, no i efekt musiał być tego taki, że trzeba było mu…
Janina: Ale średnia to jest taka sprzedajna wartość.
Paweł: Na wódce i na piwie. Bardzo. Dlatego średniej nie powinniśmy używać w ogóle albo prawie w ogóle.
Janina: Ja lubię podawać na przykład, jeśli średnia, to z medianą.
Paweł: Z medianą, dokładnie.
Janina: Która jest jakby bardziej odporna na obserwacje odstające, więc jeśli mam tam jakąś, wybitnie jakiś taki email, który był wybitnie otwieralny z jakiegoś powodu, to mniej więcej i tak nie zaburzy to naszych wyników. No nie trafiłam jeszcze na taką książkę.
Paweł: Okej.
Janina: Na taką jedną.
Paweł: To trzeba… być może to jest pomysł na napisanie takiej książki. Wyobraź sobie to. W tym momencie każdy patrzy na każdą jedną złotówkę w swoim budżecie.
Janina: Ale dobrze to przeszliśmy. To w marcu 2019 będzie. Nie, teraz jest 2019.
Paweł: W 2020, tak.
Janina: W 2020, no.
Paweł: W 2020. Znaczy piszesz książkę?
Janina: Tak.
Paweł: A, no to kurczę, no to…
Janina: Smooth.
Paweł: Lećmy dalej, dobra, no to za rok się widzimy po raz kolejny i będziesz robić promocję książki.
Janina: Tak.
Paweł: Self-publishing?
Janina: Nie, nie.
Paweł: Nie, nie.
Janina: Z wydawcą.
Paweł: Z wydawcą. No to kurczę, gratuluję.
Janina: Ale to jest świadoma decyzja. A to jest w ogóle bardzo ciekawe, bo jak się zastanawiałam, jak to zrobić i rozważałam różne modele, i hybrydowy, i self-pub, i z wydawcą, i jakby podjęłam świadomą decyzję, że z wielu różnych powodów chcę z wydawcą, to absolutnie pierwszym komentarzem jest nie, zrób self-pub, bo na tym się zarabia dużo. Michał Szafrański w tle.
Paweł: Tylko, że Ci nie wyjdzie.
Janina: Oczywiście. Ale to jest…
Paweł: Bo to jest książka biznesowa. Michał Szafrański miał książkę dla nas.
Janina: Poza tym on miał, no jakby, że to nie było… ludzie upraszczają ten proces, jak i wszystkie inne, które się dzieją, że ludziom się wydaje okej, jeśli Michał Szafrański wydał książkę, zarobił tyle, to teraz wszyscy chodźmy w self-pub. Nie, jeśli nie masz społeczności. Albo… zresztą Michał na jednym z I Love Marketing pokazał całą swoją strategię marketingową.
Paweł: Tak.
Janina: On tam przez kilka miesięcy jakby…
Paweł: Ale nawet zobacz, Radek Koterski wziął jeden do jeden od Michała.
Janina: Tak.
Paweł: I to jakby za zgodą. I to chyba nie przy każdej publikacji, którą Radek swoim wydawnictwem jakby promuje, to to nie zawsze działa.
Janina: No.
Paweł: I to jakby się okazuje, że niekoniecznie. Inna sprawa, że książki, no nie wiem, ile teraz Michał Szafrański ma książek jakby już, ale to idzie jakby w dziesiątki tysięcy, natomiast książkę biznesową, no to jeżeli masz tysiąc, to już jest bestseller. Ja pierwszego wydania „Świeżego podejścia” poszło chyba cztery tysiące, no to ludzie mówili, ale to jest niemożliwe, ale to jest cztery tysiące, no to weźmy te cztery tysiące, niech ta książka kosztuje pięćdziesiąt złotych, no to come on, to dalej…
Janina: No.
Paweł: To dalej nie są miliony Michała, tak? To nie dojdzie się do tego.
Janina: Ja podziwiam go bardzo, również za wynik, ale głównie za pracowitość, bo pamiętam tę prezentację, gdy on pokazywał tą całą strategię i jak to planował. Ale właśnie mówię o tym, bo po prostu spotykam się z tym tak często, że ludzie mówią nie, musisz iść w self-pub, musisz, bo zarobisz dużo pieniędzy. Świat tak nie działa. To nie jest takie proste. Jakby była prosta recepta na to, żeby coś policzyć albo żeby zarobić milion pieniędzy, to wszyscy bylibyśmy bogaci, więc ja podjęłam taką decyzję. Jeśli ktoś chce iść w self-pub, też świetnie, ale byłabym ostatnią osobą, która by radziła komuś, co ma robić. Ktoś mi to fajnie wyjaśnił kiedyś, że uwielbiamy innym radzić, nie?
Paweł: Tak.
Janina: Że na przykład powinieneś wziąć kredyt, nie wziąć kredytu, iść w self-pub albo nie, ale koniec końców to ja będę ten kredyt spłacać, to ja będę mieć te zyski lub te straty i to ja będę zapieprzać na tę kampanię marketingową. Więc nauczyłam się filtrować. Są ludzie, których pytam o radę i wtedy chcę ją usłyszeć, ale generalnie to…
Paweł: Znaczy mnie najbardziej przerażają ludzie, którzy dają szybkie rady i to są szybkie rady na zasadzie, no zrób jak Szafrański albo zrób jak ktokolwiek inny.
Janina: Tak, tak. Dlaczego nie mamy więcej Szafrańskich?
Paweł: No więc właśnie. Ja szczerze wolę jedną radę pod tytułem wiesz co, to chyba jest głupie, pomyśl, bo i takie negatywne, a nie na zasadzie poklepania.
Janina: Tak.
Paweł: Zajebisty pomysł, najlepiej jeszcze jak Szafrański albo zajebisty pomysł, zrób to jak Budzich albo ktokolwiek tam.
Janina: Tak.
Paweł: Mówię ej, hello, ale Budzich to jest Budzich, a Szafrański robi swoje rzeczy od dziesięciu lat, a Janina pisze bloga od… ile Ty piszesz tego bloga?
Janina: Pięć lat.
Paweł: Pięć lat. Janina używa foczek. Jak ja zacznę używać foczek, też będę pewnie…
Janina: Tak, no to trochę tak, nie?
Paweł: I to mega upraszczanie, no to… ale to na inną historię. Kiedy wydanie? Marzec? Aha, dobrze, nie… jak czas pozwoli…
Janina: Znaczy nie, wrzesień 2019, ale to już się nie uda, więc chyba marzec.
Paweł: Trzymamy mocno kciuki.
Janina: Tak.
Paweł: Aby statystycznie była to bardzo sprawdzalna prognoza.
Janina: Tak.
Paweł: Jak coś, będziemy wycinać. Na YouTube się nie da podmienić, ale podcasty się da podmienić, więc…
Janina: Tak? Super.
Paweł: Wersja audio, można podmieniać plik. W każdym razie słuchaj, bardzo Ci dziękuję za rozmowę.
Janina: Dziękuję.
Paweł: I co, zmieściliśmy się chyba w czasie? Fajnie, dobra, dzięki bardzo.
Janina: Dzięki.
Witaj Pawle, wspominasz w podcascie Marketing Masterclass o biografii Winstona Churchilla. Która konkretnie to książka? Dzięki za nazwę i autora. Pozdrawiam
cześć 🙂
Prawdę powiedziawszy nie pamiętam w której to książce to było (czytam i słucham ich bardzo wiele) – jeśli chodzi o samą biografię to polecam: Churchill autorstwa Andrew Roberts.
Hej – fajny odcinek – chociaż trochę brakuje mi więcej szczegółów na temat NPS o którym wspominałeś – może warto nagrać o tym oddzielny odcinek
Jacku – dzięki za miłe słowa. Odcinek o badaniach NPS robiłem z Piotrkiem Sadowskim z http://webankieta.pl. Możesz go znaleźć tutaj: https://www.pawelsala.pl/eim-005-jak-badac-satysfakcje-klientow-rozmowa-z-piotrkiem-sadowskim/ ewentualnie polecam Ci także artykuł na ten temat z bloga FreshMaila (również autorstwa Piotrka Sadowskiego): https://freshmail.pl/blog/badanie-satysfakcji-klienta-p1/